„Ukryty łowca” (The Hidden Hunter) – Diorama 1:35

Projekt zorganizowany przez Markusa i Joachima z kanałów na YT.
Polega na wspólnym (grupowym) , tematycznym budowaniu modeli.
Temat: Artyleria.

Pełna lista uczestników i wybrane modele poniżej:
Zgłosiłem pojazd – artylerię samobieżną na układzie jezdnym zdobycznego francuskiego Hotchkissa – Geschutzwagen 39H(F).
Plan dioramy: załoga w trakcie maskowania pojazdu gałęziami, co było często praktykowane celem poprawienia kamuflażu
Trzech członków załogi wykonuje maskowanie. Dwóch: dowódca i kierowca omawiają taktykę.
Figurki z zestawów PanzerArt i Dragon. Główki z Armor35.
Na początek zdjęcie prawdziwego pojazdu.

Zestaw w pierwszej chwili wydawał się dość dobry, ale diabeł tkwi w szczegółach.
Wiele nadlewek części, dość słabe detale. Najgorsze jednak było zniszczenie faktury stali na bokach głównych elementów.






Bardzo dużo czasu zeszło na oczyszczeniu wszystkich elementów, ale udało się przygotować wszystko do złożenia i pomalowania.


Najdziwniejsza rzecz dotyczyła siedzenia kierowcy. Wyglądało jak z mniejszej skali 1:72. Zupełnie niepasujące do całej reszty części.

Postanowiłem wykonać model siedzenia od podstaw. Chciałem podejrzeć , jak wygląda taki fotel w podobnym zestawie. O dziwo , na szczęście, okazało się , że zestaw ma w ramkach dwa fotele, a tylko jeden będzie użyty do budowy. Zatem mogłem bezpiecznie „pożyczyć sobie” drugi.


Porównanie wielkości siedzeń z dwóch zestawów z tyłkiem figurki 1:35.

Siedzisko pomalowane, starałem się odzwierciedlić fakturę skóry.


Gotowa część dolna pojazdu. Kolor podkładowy – minii , zgodny z danymi historycznymi. Wstępne brudzenie oraz ślady oleju.




Kilka poprawek i ulepszeń poszczególnych części pojazdu, m.in. rozwiercenie otworów peryskopu, dodanie faktury drewna na trzonku siekierki, zużycie błotników.








Zestaw radiostacji z pudełka wydawał się mało atrakcyjny, ze słabymi detalami.
Postanowiłem wymienić całość na model żywiczny.


Do wyboru są dwie opcje.
Po pierwsze można po prostu pomalować stronę z wytłoczonymi detalami.
Drugi sposób, to przykleić do tylnej – płaskiej powierzchni, kolorowe blaszki fototrawione – świetnie wykonane z pięknymi detalami.
Wybrałem opcję drugą, i po pomalowaniu elementu dokleiłem blaszki. Na razie całość wygląda bardzo świeżo, jak z półki sklepowej, ale na dalszych etapach budowy zostanie nieco pobrudzona.




Lufa składała się z kilku części i miejsca łączenia nie wyglądały zbyt dobrze. Trzeba było użyć szpachli i potem to zeszlifować.
Okazało się , że spasowanie działa głównego jest również średnie. Musiałem dołożyć trochę czystego plastiku, a żeby nie wyglądało surowo, to dorobiłem kilka spawów z produktu Green Stuff.






Część podłogi również potrzebowała małej kosmetyki.
Natomiast wspomniane wcześniej uszkodzenie faktury stali, udało się odtworzyć przy pomocy pasty akrylowej od AK.
Bardzo łatwo ją nałożyć, schnie błyskawicznie, a na końcu należy ją zeszlifować.





Po raz pierwszy użyłem nowego podkładu AK 3G. Akrylowy, gęsty, ale łatwo rozcieńczalny do dowolnej konsystencji.
Można aplikować rożnymi średnicami dyszy. Mnie udało się nawet najmniejszą 0,15 mm !
Po nałożeniu jest delikatny, ale po 24 godzinach solidny, trwały i bardzo gładki.


Niestety eksperyment z farbami AK 3G z zestawu Dunkelgelb zupełnie nieudany. Farby gęste, zapychające dyszę. Pomimo wielokrotnych rozcieńczeń, nie udało się nimi malować. Musiałem szybko wdrożyć plan B. Dlatego kupiłem zestaw Dunkelgelb od AmmoMig.
Tymi farbami udało mi się pomalować wnętrze stosując technikę cieniowania i rozjaśniania.
Dodatkowo pomalowałem inne detale na ciekawe kolory.
Wykonałem też wstępne obicia i wash.









Elementy przedziału bojowego sklejone. Armata na razie tylko położona do zdjęcia.
Rzut z góry – tak to będzie mniej więcej wyglądać.

Malowanie pojazdu z zewnątrz wykonałem tymi samymi farbami co środek.
Dodatkowo do malowania kamuflażu zielonego doszła farbka Olivegrun.
Wzór kamuflażu zaczerpnięty z literatury i zdjęć, ale zmodyfikowany, przerobiony nieco przeze mnie. Użyłem ponownie jak przy Toldi , specjalnej masy maskującej. Starałem się uzyskać cieniowanie od najciemniejszego tonu do najjaśniejszego. Na żółtym kolorze efekt jest lepiej widoczny, niż na zielonym.
















W następnej kolejności wykonałem malowanie białych krzyży aerografem.


Teraz kolej na filtr z farb olejnych – tak zwana „biedronka”. Pozwala połączyć kolory kamuflażu oraz zróżnicować kolorystykę.
Jedne z farb olejnych , które nabyłem, są niestety bardzo rzadkie. Zawierają dużo oleju, dlatego trzeba je najpierw przygotować. Najlepiej pozostawić na kilka godzin na tekturce – olej odseparuje się od pigmentu.


Następnie wykonałem obicia płytkie farbą jasnożółtą , potem głębokie ciemnobrązową.
Później wash, zacieki jasne, ciemne i rdzawe.








Drzwi do przedziału bojowego są tak przygotowane, że można je tylko wkleić w pozycji zamkniętej. Aby zrobić wersję otwartą, musiałem dorobić zawiasy z kawałka plastiku, a w miejscach ich montażu wyciąć otwory.


Zacząłem sklejać gąsienice. Szło nieźle. Kiedy miałem już złożony długi odcinek, postanowiłem sprawdzić jak się układają. I tu niestety przykra niespodzianka. Oryginalne plastikowe okazały się zbyt grube, nie chciały się wcisnąć pomiędzy koła podtrzymujące a osłony.
Nie było innego wyjścia, musiałem zamówić zamienniki metalowe. Czekałem na nie kilka tygodni.


Tym razem złożenie gąsienic poszło dobrze. Szpilki z żywicy łączące poszczególne ogniwa dobrze pasowały , nie wypadały, nie wymagały klejenia.
Same metalowe ogniwka wymagały oczyszczenia i przewiercania.
W pierwszej kolejności gąsienice przeszły kąpiel w płynie powodującym korozję, aby dalej łatwiej szło malowanie.
Tym razem postanowiłem inaczej podejść do malowania. Po nałożeniu podkładu , pomalowałem je farbą metaliczną GunMetal od Vallejo.



Wash, a następnie pigmenty i produkty akrylowe od Wilder (błotka).



W następnej kolejności praca nad detalami.
Słuchawki znalazłem w zestawie figurek od Tamiya. Przy pomocy miedzianego drucika o średnicy 0,1 mm dorobiłem przewody.




Zazwyczaj załoga nie przesiaduje w hełmach, a zakłada je tylko w warunkach bojowych. W międzyczasie trzeba znaleźć dla nich miejsce.
Na zdjęciach z epoki bardzo często widać hełmy wiszące na zewnątrz, przymocowane do rączek lub innych części pojazdu.
Do umocowania użyłem rozciągliwej linki-gumki, która idealnie układa się w naprężeniu pod wpływem ciężaru.



Gotowy model pojazdu:




































